
Mój drugi poród
Dziś przychodzę do Was z wpisem, który dotyczy mojego II porodu. W porównaniu do pierwszego porodu ten był hmm… szybki, dynamiczny, ale przede wszystkim zaskoczył mnie na całej linii. „Gosia szykuj porodówkę, szybko ona rodzi!” – Tego zdania nie zapomnę jeszcze bardzooo długooo, ale może od początku.
Siedzimy… czekamy…
Moja pani doktor wyznaczyła na podstawie USG poród na 08.10. Jednak jak i Tosia tak również i Tymek kazali na siebie czekać.
Na ostatniej wizycie 04.10 miałam powiedziane, że jeżeli do 13.10 nie urodzę to 14.10 mam się wstawić na wywołanie. Bojąc się panicznie wywołania wyobraźcie sobie, co ja wyprawiałam przez te dni, jak minął termin porodu. Próbowałam wszelkich domowych sposobów, aby wywołać poród np. mycie okien, sprzątnie, długie spacery, chodzenie po schodach i wiele innych. W akcie desperacji już sięgnęłam w czwartek 13.10 po olej rycynowy.
Nie potrafię wskazać, co faktycznie zadziałało, ale około godziny 22:00 13.10 zaczęłam czuć skurcze. Sprawdziłam częstotliwość skurczy i po krótkim czasie stwierdziłam, że nie są one jeszcze regularne, ale zapowiadają się na takie, więc nie tracąc czasu prześpię się.
Koło godziny 24:00 już były silniejsze. Skupiałam się bardzo na oddechu. Uwaga, jeżeli się zastanawiacie czy ten oddech, o którym tak mówią w szkole rodzenia i na każdych filmikach przygotowujących do porodu, jest taki ważny to odpowiadam Wam – JEST MEGA WAŻNY! Ja osobiście miałam wrażenie, że on pomagał mi łagodzić ból w czasie skurczu. Ale to moje osobiste odczucie.
O godzinie 1:40 odeszły mi wody. To było coś haha 😀 Przy Tosi mając 9,5cm musieli mi przebić pęcherz i dopiero wtedy mi odeszły wody a teraz przy Tymku to było dla mnie nowe doświadczenie. Zdążyłam jeszcze nakarmić Tosię, Artur wrócił z treningu i dopiero po godzinie drugiej wyjechaliśmy do szpitala.
Rodzimy
W szpitalu byliśmy coś koło godziny 2:30/2:40. Udaliśmy się na izbę przyjęć i tam ruszyła cała procedura zwana papierologią a mnie podpięto pod KTG. Nie minęło dużo czasu i poczułam skurcz party. Od razu powiedziałam do męża, że chyba rodzę, ale on nie potraktował tego poważnie. Przy drugim takim skurczu już zawołał położną a ta przyszła mnie zbadać.
Badanie nie trwało długo, ponieważ nagle krzyknęła „Gosia szykuj porodówkę, szybko ona rodzi!”. O własnych siłach przeszłam z izby przyjęć na porodówkę. Tam kazano mi usiąść na fotel porodowy, ale jeszcze chwilę poczekać, ponieważ położna musiała uszykować zestaw porodowy i… ubrać fotel. Zaskoczyłam wszystkich na maxa 😀 Ja nawet nie zdążałam się przebrać w koszulę do porodu. Rodziłam w bluzce, w której przyjechałam a walizki przez cały czas stały na korytarzu. Na porodówce byłam kilka minut po godzinie trzeciej a już 3:18 tuliłam swojego synka.
Kazał czekać na siebie jak siostra, ale w przeciwieństwie do niej nie męczył długo mamy. Nasz chłopak urodził się cały i zdrowy z wagą 4230 i miał całe 60 cm. Urodził się w tym samym szpitalu co siostra – w Chełmży 🙂
Już od ponad trzech tygodni jestem mamą dwóch małych urwisów. Jestem przepełniona szczęściem, radością i ogromną ilością miłości. Dla mnie osobiście bycie mamą to najlepsza rola, w którą przyszło mi się wcielić w tym życiu. Mimo tego, że zdarzają się ciężkie i słabe dni to nie zamieniłabym tego na nic innego.


Moja pielęgnacja włosów

Relacje społeczne
Zobacz również

Trzewiki męskie – idealny wybór na wiosnę, jesień oraz zimę
21 kwietnia 2021
Herbata, która podbiła świat
14 czerwca 2021