
Nasze wakacyjne szaleństwa
Sporo z Was czeka na wpisy ślubne, ale pozwólcie, że one zaczną się pojawiać, kiedy otrzymamy fotorelację z tego cudownego dnia. Dziś postanowiłam do Was przyjść z wpisem wakacyjno – urlopowym. Dokładnie 01.08 rozpoczął się mój dwutygodniowy urlop, który wzięłam właśnie na nasz ślub, roczek naszej córki oraz wyjazd z naszymi rodzicami a później jeszcze nasz szybki trip.
Zacznijmy od Pniew
Pniewy to moje i Artura rodzinne miasto, położone w województwie wielkopolskim. To właśnie w Pniewach rozpoczęliśmy 01.08 nasz urlop. Spędziliśmy tam całych 12 dni. W tym czasie zdążyliśmy wziąć ślub, uczcić pierwsze urodziny naszej córki, ale również mogliśmy cieszyć się chwilami z bliskimi i tymi wszystkimi pysznościami.
Uwielbiam wracać w rodzinne strony i spędzać chwilę z najbliższymi, ale również uwielbiam ten czas pod kątem spożywania tych wszystkich pysznych warzyw i owoców, które hodowane są przez naszych rodziców na ogrodach.
Idę na plażę
13.08 o godzinie 7:00 wyjechaliśmy wspólnie z naszymi rodzicami (moimi i Artura) nad morze, dokładnie do Pobierowa. Wyjazd ten był formą naszego podziękowania ślubnego dla naszych rodziców.
Plażowaliśmy łapiąc promienie słońca, graliśmy w mini golfa, byliśmy w papugarni, wysłaliśmy naszych rodziców do SPA na masaże i oczywiście jedliśmy wiele pyszności.
Czas ten był jeszcze bardziej wyjątkowy ze względu na Tosię, ponieważ dziadkowie spędzali również swoje pierwsze wakacje z wnuczką a my z tatą mieliśmy chwile wytchnienia 😀
Niestety, co dobre szybko się kończy i z jednymi dziadkami pożegnaliśmy się już 15.08 a z drugimi 16.08 i ruszyliśmy dalej.
Królewskie klimaty
Nagłówek taki nie padł bez powodu. Artur zarezerwował nam nocleg w pałacu i razem z Tosią przez całe trzy dni mogłyśmy się poczuć jak księżniczki.
Pałac ten znajdował się dokładnie w Rekowie Górnym. Miejscowość położona w województwie pomorskim.
Hotel Wieniawa (dokładnie tak się nazywał) zapewnił nam totalną ciszę i spokój. Mogliśmy w pełni korzystać ze strefy SPA czyli basenu i saun, ale również z wszystkich atrakcji dostępnych na terenie parku np. tenisa, mini golfa, grilla, symulatora golfa, rowerów i innych. Dodatkowo każdy z nas udał się na wyjątkowy, godzinny masaż, a każdego poranka i wieczora wcinaliśmy pyszne posiłki.
Cudownie się tam czułam. Dzięki ogromnemu i zadbanemu parkowi w pełni się wyciszyłam i to chyba właśnie ta cisza i spokój, które tam panowały, spowodowały, że wróciłam taka wyciszona i z zapałem do pracy.
We wszystkich tych miejscach towarzyszył nam oczywiście nasz piesek Jerry.
Tak oto wyglądały nasze ostatnie dni. Teraz tak szybko już nie wybierzemy się w taką podróż, ponieważ poród naszego drugiego skarba tuż tuż a wiadomo jak to jest na początku – wizyty położnej, częste szczepienia, oswajanie i tak dalej 🙂
Tyle ode mnie na dziś, zapraszam na małą fotorelację z urlopu 😉
















Pierwszy rok życia naszej córki

Ostatnie trzy lata
Zobacz również

Relacje społeczne
15 listopada 2022
Domowe Bubble Tea
28 stycznia 2021